Image
Image
Proszę księdza, czyli 1294 słowa od xABo

Proszę księdza, czyli 1294 słowa od xABo

Pomimo tego, że ksiądz Adam Boniecki nie mógł dotrzeć do nas fizycznie i tak, ku uciesze naszej publiczności, pojawił się na ekranie przed seansem filmu.

,,Bardzo żałuję, bo jestem stęskniony za takimi spotkaniami po długim czasie pandemii...” – powiedział. Obiecał też, że postara się przyjechać, aby podpisać książki, które zostały wyprzedane.

My patrzymy, widzimy i słuchamy z zaciekawieniem! O czym opowiedział nam nasz gość?

Zapraszamy do lektury.

- Co księdzu dał udział w realizacji filmu?

-Realizacja trwała 3 lata, więc to było dużo rozmaitych przeżyć! Ale to co mi bezpośrednio dała trudnego, to jest zobaczenie jak ja wyglądam! Dwa razy oglądałem i w ogóle nie wiedziałem jaki to jest film. Tylko patrzyłem na siebie, mówiąc z rozpaczą: ,,Jezus Maria, ja tak wyglądam!" Człowiek sobie wyobraża siebie jakoś fantastycznie, a potem widzi siebie na filmie obiektywnie i jest rozczarowany. Trzeba było dopiero trzeciego razu, żebym popatrzył na film. Bardzo to jest miłe, ponieważ jest tam aspekt mojego życia uwieczniony, utrwalony. Praca księdza w dzisiejszym czasie, to jest spotkanie z ludźmi tam, gdzie go dopadają i te rozmowy są zawsze na trudne tematy.. To jest wspaniała rzecz w moim życiu. Te spotkania, których przez 60 lat kapłaństwa jest bardzo wiele.

 - Jaki jest księdza stosunek do zmian, które zachodzą na świecie?

 - Pytanie dobre, bo jak się żyje 80 lat to tych zmian się kilka zobaczyło. Można powiedzieć, że to jest takie ambiwalentne uczucie. Dominuje we mnie zachwyt. Stało się tyle wspaniałych, dobrych rzeczy w ciągu mojego życia, których dawniej nie było! Zaczynając od tak ogólnych jak stosunek do człowieka, stosunek do innego, stosunek do Żydów... Pewne rzeczy, kiedyś oczywiste, stały się dzisiaj nie do pomyślenia. Pewne smutne, niedobre rzeczy... To jest niebywałe, że my podczas tego lockdownu mogliśmy się spotykać w różnych, dużych grupach. Spotykać się na terenie całej Polski, gromadzić się przy jednym komputerze i wymieniać myśli. Tu nie tylko chodzi o techniczną możliwość, ale o to, że jesteśmy sobie bliżsi dzięki osiągnięciom komunikacyjnym jakie nastąpiły w czasie trwania mojego życia. Już nie mówię o postępie medycyny, który jest olśniewający. Ja już bym trzy razy nie żył, gdyby nie te zmiany, które nastąpiły! Z drugiej strony patrzę na to, że człowiek dalej jest chciwy, boi się inności, wiele ludzi dzieli. To taki brak wysiłku, żeby zrozumieć drugiego człowieka. Egoizm. Jakieś plemienne, szowinistyczne odruchy... To ciągle nam zaburza ten świat, który naprawdę mógłby być o niebo lepszy. Te szmery przychodzące z daleka, które są przerażające. Ile nieszczęść ludzie są w stanie sobie na głowę sprowadzić konfliktami, wojnami. Pamiętam, po drugiej wojnie światowej, gdy byłem już dorosłym, młodym człowiekiem, byłem tego świadom. To było takie przekonanie ,że po tym doświadczeniu ludzkość zrobi wszystko, żeby drugi raz tego nie powtórzyć. Nie zrobiła i nie robi... Jest ciągle tyle zła. Nawet perspektywa zmiany klimatycznej, która w końcu ma nas wykończyć. To może trochę powoli odczuwamy, po trochu nam tu kapie. Jest jeszcze nadzieja, że może się nie wykończymy tak szybko. Żeby podsumować, uważam, że trafiliśmy na epokę niebywałego postępu. Humanistycznego i technicznego. Wydaje mi się, że bardzo daleko poszliśmy do przodu. Ciągnąc ze sobą ten worek naszych wad i słabości. Ja się cieszę tymi zmianami, które zaszły- i w świecie i w kościele. Bo też dużo dobrych rzeczy się stało i staje.

- Co księdza najbardziej niepokoi we współczesnym polskim kościele?

- Na takie pytanie Matka Teresa odpowiedziała swojemu rozmówcy (co jest najniebezpieczniejsze, najgorsze): "Ty i ja." Niepokoję kościół, że nie dorastam do sytuacji, w której się znajduję. Może najpierw powiem, że to co jest zewnętrzną warstwą niepokoju i smutku, to jest ujawnienie różnych złych rzeczy, które były. Rozum mi mówi, że to jest wspaniałe. Sytuacja jak rozcięcie wrzodu- wycieka ropa, śmierdzi jak nie wiem. Nikt się nie rwie do tych operacji, wszystko się dzieje według reguł przecinania wrzodu. Moment jest paskudny, ale wrzód będzie przecięty. W różnych sferach narastało zło i to się skończyło. Dzięki mediom zresztą. Reprezentuję ten świat mediów, który rozpoczął tę niezbyt miłą, ale zbawienną operację. To jest bolesne, ale budzi nadzieję. Teraz pewne rzeczy będą już nie do odwrócenia. W głowie się nie mieściło, że coś takiego istnieje. Muszę powiedzieć, że dla mnie zaskoczeniem był rozmiar tego w świecie. Bardzo to bolesne. Ale to nie jest powód tego niepokoju, o który pani pyta. Mam wrażenie, że my w kościele w Polsce nie mamy jeszcze wyrobionej wyobraźni, doświadczenia, jacy mamy być w świecie- takim jakim jest dzisiaj. Mamy być świadkami Jezusa w takim świecie jaki jest! A my się ciągle boimy... Homoseksualistów, ludzi, którzy inaczej myślą... Nie może tak być! Wielcy świeci, właśnie na tym to polegało, oni się nie bali. Pan Jezus sam to powiedział: ,"Jak owce między wilki." Świat to nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji. My jesteśmy tak bardzo ostrożni, żeby kogoś nie zrazić, kogoś nie dotknąć, i tego zachować i tego ochuchać... Tego mi własnie trochę brakuje- takiej wyobraźni, fantazji, odwagi. Konfrontacji ze światem, w sensie mentalności, stylu bycia. Instytucja tu się porusza ogromnie nieśmiało. Kościół nie lubi takich spektakularnych pociągnięć. Mam takie wspomnienie jednego faktu, gdy kościół stanął faktycznie na wysokości misji. To znaczy, nie jest jedyny, ale taki to spektakularny moment. Kiedy powiedział do Niemców: ,,przebaczamy i prosimy o przebaczenie." Wszyscy się wtedy wściekliśmy na biskupów, ja sam powiedziałem: ,,Co oni plotą?! Za co mamy prosić o przebaczenie!?" I tu okazało się, że przebili jakiś mur nienawiści. Zrobili coś wspaniałego. Jakoś nie mamy pomysłu na takie wielkie akty... Może to nie jest na to czas, ale tego mi brakuje. Chciałbym takiego profetycznego kościoła, który się konfrontuje z tym światem, który patrzy na niego podejrzliwie albo wręcz wrogo. A my jesteśmy posłani do tego świata. Świadectwem miłości. To mnie martwi.

-Jakie było najważniejsze spotkanie w życiu księdza?

- Dla mnie najważniejszym spotkaniem jest spotkanie dzisiejsze. Jeśli chodzi o ludzi, którzy na mnie wpłynęli, to myślę, że każdy z nas ma całą galerię takich osób. Napisałem książkę „Abonent chwilowo nieosiągalny”, o ludziach, którzy nie żyją, a których nie wykreślam z notesu. Jedynie jak dzwonię do nich, to automat odpowiada „abonent chwilowo nieosiągalny”. Spotkałem bardzo wielu wielkich ludzi. Pracowałem blisko Jana Pawła II, spotkanie z nim było dla mnie świadectwem wiary. Pokazał mi, że po tym da się chodzić, budował życie na wierze. Były też osoby, o których nie będę opowiadał, ponieważ nikt ich nie zna. Byli oni prawdziwymi przyjaciółmi Boga i ludźmi wielkiej prawości. Wiele dostałem również od osób niewierzących, kościelnie niezdeklarowanych. W mojej wierze dużo zawdzięczam również Leszkowi Kołakowskiemu, którego spotkałem jako młody człowiek. Gdy jednak po latach spotkałem go osobiście i wspomniałem o czytanych przeze mnie za czasów PRL-u artykułach jego autorstwa, ten tylko przysłonił twarz swoimi długimi palcami i powiedział: „Księże zamilcz, wstydu oszczędź”. Ksiądz ma zresztą takie szczęście, że kiedy ludzie się nawracają, zwracają się właśnie do niego. Jest to dla mnie prawdziwe doświadczenie Boga.

 -Czy dzisiaj jeszcze spotyka ksiądz takich ludzi?

Owszem teraz również napotykam ludzi szalenie ważnych, ludzi nieznanych, takich którzy przychodzą do księdza z jakąś swoją sprawą, pytaniem, dramatem, radością. Tych spotkań ciągle jest bardzo dużo. Są to dla mnie światełka w tunelu. Na stare lata chyba jestem już na tyle pyszny i zarozumiały, że nie czuję, abym spotykał wielkich mistrzów. Człowiek sam się już czuje mistrzem.

-Nawiązując do filmu „xABo”, który zaraz wszyscy obejrzymy. Jaka jest recepta na takie

”życie ciągle w drodze”?

-Jest jakaś recepta. Człowiek musi mieć taki pomysł na życie, nieważne czy sprecyzowany czy nie. Może dlatego, że jestem księdzem, jakim jestem. Dla mnie recepta na życie, to żeby być tam, gdzie jestem potrzebny. Te wszystkie przemieszczania, docierania, spotkania ukazane na filmie, są po to, żeby właśnie być tam, gdzie mnie potrzebują. Chociaż jest to dla mnie męczące, czasem już nie wiem co mówię, lecz jeśli nie będę tego robić, to stracę sens życia….

 

Rozmowę z księdzem Adamem Bonieckim przeprowadzili: Aneta Drążewska i Krzysztof Spór

Zapis Hanna Kucal, Jagoda Dobrowolska

{nomultithumb}

NOWOGARDZKI DOM KULTURY
Pl. Wolności 7
72-200 NOWOGARD
Sekretariat: sekretariat@ndk.pl


TELEFONY:
SEKRETARIAT 91 39 26 283
KSIĘGOWOŚĆ 91 39 26 284
BIURO KINA/PROMOCJA 91 39 25 779
KASA 91 39 26 262

NUMER KONTA:
34 1240 3884 1111 0000 4209 2568




Zapraszamy również na:
ndk.pl
ekofilm.ndk.pl

Dla mediów

Zamieszczony logotyp można wykorzystywać w publikacjach dziennikarskich. Dziennikarzy zainteresowanych innymi materiałami prosimy o kontakt telefoniczny pod numerem +48 91 39 26 283 lub pocztą elektroniczną na adres: sekretariat@ndk.pl

Polityka prywatności i cookies

Szanujemy prywatność naszych użytkowników i chcemy, aby korzystając z naszej witryny czuli się bezpiecznie. Obok prezentujemy politykę prywatności oraz cookies.