Aktualności 2018
LzM | Wywiad z Krzysztofem Spórem: NIECH ŻYJE KINO!
Czym jest „Lato z Muzami”? W dużym skrócie, to festiwal różnych dziedzin wypowiedzi artystycznych. Mnie najbliższe jest kino, bowiem przygotowuję program filmowy, ale na „Lecie z Muzami” są też koncerty, występy artystyczne, kabaret, ceniony Plener Malarski, są liczne warsztaty dla młodych odbiorców, a nawet ruchowe z Ligą Superbohaterów dla dzieci.
„Lato z Muzami” to przedsięwzięcie o szerokich horyzontach artystycznych. Nie zamykamy się na żadną z dziedzin sztuki, ale prawdą jest, że kino odgrywa tutaj główną rolę. Celem, który stawiamy sobie w gronie organizacyjnym, jest dotarcie do jak najszerszego grona odbiorców. Satysfakcjonujące dla nas jest to, że „Lato z Muzami” cieszy się coraz większym zainteresowaniem widzów.
Co przyczyniło się do wyboru takich, a nie innych filmów w tym roku?
W programie filmowym znajduje się około 50 filmów pełno- i krótkometrażowych. To była najtrudniejsza selekcja filmów długometrażowych w historii mojej pracy nad festiwalem. Powód jest prozaiczny, znakomitych i bardzo udanych filmów, które chciałem tutaj pokazać jest dziś bardzo wiele. Nie starczyło niestety miejsca w programie, mamy też swoje ograniczenia budżetowe. Wybierając filmy na festiwal, chciałem przede wszystkim, aby były to świetne i wartościowe tytuły, aby każdy pozostawiał po sobie wyraźny ślad. Po pierwszych seansach jestem dobrej myśli.
Układając program nie myślę o sobie, ale o widowni, bo to zawsze bardzo wymagający partner, którego szanuję i któremu chcę też niejako pomóc. I dlatego filmy są tak różnorodne, a program świadomie przeplatany różnego rodzaju filmowymi doświadczeniami. Jeden cel mi jednak przyświeca od początku. Chcę, aby za tydzień po zakończeniu festiwalu widzowie mogli powiedzieć, że repertuar bardzo im się podobał, czasami nie był łatwy, ale zawsze były to dla nich cenne doświadczenia.
Czy widzi pan jakiś czynnik, który łączy wszystkie zaprezentowane na festiwalu filmy? Czy jest motyw przewodni „Lata z Muzami”? Czy on się zmienia rokrocznie?
Filmowa część „Lata z Muzami” nie jest sprofilowana pod konkretną myśl i modne dziś hasło przewodnie. Uciekam od takiego ograniczenia, bo to nie takie wydarzenie. Jeśli szukałbym czegoś wspólnego w wybranych filmach, to ich znakomita jakość. Za każdy z tych tytułów dałbym się „pociąć”… Żartuję, ale zdecydowanie przede wszystkim chodzi o jakość filmu. Jeśli ktoś koniecznie chce szukać hasła dla programu festiwalu, to niech brzmi ono „NIECH ŻYJE KINO!”.
Czy bycie dyrektorem po raz szósty dostarcza panu jeszcze frajdy i przyjemności w tworzeniu festiwalu?
Tak jak zmienia się kino, tak zmienia się moja praca. Trzeba podążać za zmianami, patrzeć na to co w kinie pojawia się nowego czy ciekawego i umiejętnie dostosować program do widza. Bycie odpowiedzialnym za znaczący fragment festiwalu to duża odpowiedzialność i wielki stres, ale to też wielka przyjemność i ogromny zaszczyt. Odpowiadając na pytanie, tak mam z tego nieustającą frajdę, bo świetnych filmów i takich doświadczeń w kinie ciągle jestem świadkiem, a kilka ciepłych słów od widzów po seansie potwierdza słuszność moich wyborów. Nigdy nie jestem pewny, jak zareaguje widownia, czy skusi się na ten czy inny film. Jednak tak wielu widzów w tym roku na „Niemiłości” czy „Trzech billboardach za Ebbing, Missouri” to widok bardzo krzepiący.
A czy wybrane przez pana filmy, mają zwracać uwagę na jakiś konkretny problem, na przykład problem społeczny?
Wiele z moich tegorocznych wyborów to filmy, które poruszają ważne problemy i są odważnym głosem w dyskusji o dzisiejszym świecie. Reszta jest w głowach samych widzów, którzy mogą, ale nie muszą przepracować tematykę filmów na własny użytek. Doświadczenia filmowe typu „Niemiłość”, „Over the Limit”, „Wieża. Jasny dzień.”, „Ptaki śpiewają w Kigali” dają taką możliwość i bardzo do tego zachęcam.
Pytania zadane przez uczestniczki warsztatów dziennikarskich „Lata z Muzami”